Każdy z nas zna to uczucie bardzo dobrze, chociaż każdemu wstyd doskwiera trochę inaczej. Jedni wstydzą się rzadko, inni praktycznie stale; jednych zapiecze na chwilę, innych pali tak dotkliwie, że trudno to znieść. Wszystkim wstyd bardzo przeszkadza w życiu. Pamiętamy, ile razy nie powiedzieliśmy czegoś ciekawego albo mądrego, bo wstydziliśmy się zabrać głos? Ile razy nie podeszliśmy do kogoś, z kim mieliśmy ochotę porozmawiać lub zapoznać się, czy powiedzieć komuś cos miłego lub przytulić się do bliskiej nam osoby? Z powodu zażenowania rezygnujemy z naszych potrzeb. Wniosek z tego taki, że wstyd „zmusza nas” do wycofywania się i ukrywania emocji, odbiera nam energię a często i paraliżuje. Ogólnie można powiedzieć, że często wstyd ogranicza możliwości życiowe człowieka, a także odsuwa go od ludzi albo psuje relacje z nimi.
Wstyd jest zjawiskiem złożonym. To coś więcej niż uczucie. To zespól reakcji organizmu, takich jak pochylenie głowy czy rumieniec, połączony z ukryciem się czy wycofaniem z kontaktu z innymi, przykrymi myślami, np. „jestem do niczego”. Osoba owładnięta wstydem czuje, że w jakiś istotny sposób jest nie taka, jaka powinna, gorsza, że jako człowiek ma jakiś zasadniczy brak. Wstyd wiąże się z innymi ludźmi, jest to emocja związana z lęku przed oceną.
Wstyd ma jednak swoje dobre i złe strony. Jakaś jego część jest potrzebna, a nawet konieczna (wstyd konstruktywny), natomiast w nadmiarze przeszkadza w życiu (wstyd destrukcyjny). Ten konstruktywny skłania do zmiany, mobilizuje do działania na rzecz poprawy sytuacji i doskonalenia się („Stać mnie na więcej, spróbuję”), destrukcyjny natomiast przytłacza, demobilizuje, hamuje („Jestem do niczego”, „Nic się nie da zrobić”).
Chroniczny i nieustępliwy wstyd jest wyniszczający. Wstyd utrzymany w rozsądnych granicach pomaga ludziom odkrywać i odnajdywać ponowne ważne prawdy o życiu i o sobie samym.
Osoba, której funkcjonowanie kształtuje wstyd, widzi siebie jako kogoś uszkodzonego. Ona „wie”, że nie jest taka jak inni ludzie. Ona „wie”, że jest inna. Ona „wie”, że jest tak zła, iż nie da się jej naprawić. Można by mnożyć różne myślenie o sobie i tworzyć mit o sobie i o świecie, że jego los jest przesądzony i będzie tak żył do końca. Ludzie głęboko zawstydzeni oczekują wyśmiania i pogardy od każdego, ponieważ wierzą, że zasługują na potępienie, a jeśli przypadkiem otrzymają pochwałę, to zapewne odrzucą zarówno pochwałę, jak i chwalącego.
Wstyd, jak każde uczucie ma też pozytywne strony. Dzięki niemu chronimy naszą prywatność, intymność, wyraźnie zaznaczamy granice pomiędzy nami a innymi ludźmi. Nieraz wstydzimy się za innych, co może stanowić dla nas sygnał, że nie zgadzamy się na to, czego dana osoba przy mnie (wobec mnie) się dopuszcza, posuwa za daleko i to jest informacja o naszych granicach, że ktoś je przekracza. I co my z tym zrobimy. Również w drugą stronę, gdy zorientujemy się lub ktoś da nam znać, że my przekraczamy cudze granice i zaczynamy się wstydzić. Czasem przepraszamy, ale bierzemy tez lekcję, że „więcej tego nie zrobię, trzeba być bardziej wobec tej osoby uważnym”. Właśnie w tej sprawie wstyd pełni rolę ważnego drogowskazu w kontaktach międzyludzkich.
Jeśli ktoś posiada go zbyt mało i jest pozbawiony takiego rozeznania- stale przekracza czyjeś granice, musi za to płacić. Osoby, których prywatność non stop się narusza, zaczynają trzymać się od takich osób z daleka. Ludziom, którym brakuje wstydu, trudno utrzymywać bliskie relacje, bo bliskość wymaga szczególnej uważności w sprawie granic.
Konstruktywny wstyd skłania do tego, żeby się rozwijać. Jeżeli jesteś niezadowolony z siebie, wstyd ci, że czegoś nie poprawisz, nie żyjesz w zgodzie z własnymi postanowieniami, przekonaniami i pragnieniami- to uczucie może popychać do działania. Jeśli przed nim nie uciekamy, a przyglądamy mu się świadomie, to konstruktywny wstyd staje się motorem do zmiany. Jest nieprzyjemny i bolesny ale mija.
Destrukcyjny wstyd raczej hamuje niż mobilizuje, raczej pozbawia sił niż dodaje energii, pozbawia radości życia, ogranicza i oddala od ludzi. Wstyd ma dwie cechy pułapki, z powodu których potrafi rozpanoszyć się w naszej psychice i trudno go opanować. Po pierwsze, skoro jego głównym elementem jest lęk przed oceną, to ktoś, kto się wstydzi, pozbawia się możliwości sprawdzenia, jaka ta ocena rzeczywiście jest. Jeśli jestem przekonany/na, że ludzie mają mnie za nic, to nie będę się dowiadywać o ich opinię o mnie. I tak siedzimy w zamkniętym kręgu własnych nieprawdziwych wyobrażeń. Po drugie- wstydzimy się wstydzić, dlatego staramy się to ukryć przed sobą i innymi i dlatego zamykamy temat, nie rozpoznajemy go.
Uczucie wstydu może być dobre w taki sam sposób, jak złość, smutek, strach, które przecież też są bolesnymi uczuciami, i może powiedzieć nam o tym, że z czymś się źle dzieje w naszym życiu, a także pchnąć do tego, żebyśmy coś zmienili. Nie byłoby poczucia prywatności ani intymności, gdyby nie było wstydu. Wstyd przyczynia się do tego, że stajemy się bardziej ludzcy, mamy więcej pokory, że żyjemy bardziej świadomie i lepiej sobie ze wszystkim radzimy. Informuje nas o kłopotach w relacji z innymi, które trzeba rozeznać i może naprawić.
Z dobrym wstydem jest tak, jak z prawdziwym przyjacielem, który nie boi się powiedzieć nam, w jakim bałaganie jest nasze życie, nawet jeśli prawda jest bolesna i dla nas i dla niego. Okazuje on swoją odwagę poprzez stawanie w oko w oko z problemami, zanim staną się nie do rozwiązania. Osoba, która jest w stanie słuchać swoje wstydu, a nie uciekać, a oglądać go, w efekcie poczuje się ze sobą znacznie lepiej. Korzyść jest taka, że ten, kto zaprzyjaźni się ze swoim wstydem, stopniowo zyska więcej szacunku do siebie.
A dlaczego tak trudno radzić sobie ze wstydem? Bo zawstydzanie zaczęło się bardzo dawno, kiedy byliśmy małymi dziećmi i nie umieliśmy się przed nim bronić. Zakorzeniony dawno temu wstyd, drzemie tuż pod powierzchnią. Ale to już trochę odrębny temat. (Na podstawie A. Dodziuk ; „Wstyd”)
© Elżbieta Majtyka-Borek | 2024 | Psychoterapeuta Kielce | Psychoterapia Kielce